sobota, 9 lutego 2013

EIHC: Polska - Rumunia 10:0

Chociaż wynik zmieniający się tylko po jednej stronie tablicy świetlnej może wskazywać na całkowitą dominację, to jednak Polacy, mając świadomość swoich atutów, pozwalali rywalowi, który nie jest w stanie skompletować 4 pełnych piątek, grać. Dwucyfrówka to efekt włączenia piątego biegu pod koniec spotkania i postawy Catrinoia w bramce, który roboty nie utrudniał.

Szczęście do Rumunów uśmiechnęło się już w 20 sekundzie, kiedy dwoma minutami ukarany został Kolusz, ale nie potrafili temu szczęściu pomóc ani w czasie tych 120 sekund, ani w czasie następnych. Strzelanie rozpoczęło się planowo - od gola Słabonia w 5 minucie, a podwyższył w 15 minucie Mateusz Rompkowski, który zapomniał o pozycji, do której jest przypisany i ruszył z gumą wprost na bramkę. Biało-czerwoni nie kwapili się z pressingiem, dlatego w środku pola goście mogli rozgrywać krążek. Gdy jednak przekraczali niebieską linię tercji ataku stopień agresji u gospodarzy momentalnie rósł, w skutek czego Radziszewski tylko raz miał okazję zaprezentować swoje umiejętności. Na nic więcej Polacy nie pozwalali.

W drugiej tercji podopieczni Igora Zacharkina w dalszym ciągu kontrolowali wydarzenia na lodzie, ale swoje akcje kończyli bez odpowiedniego przygotowania - oddali aż 14 strzałów na bramkę, ale nie dało się powiedzieć, że kazali Gellértowi Ruczujowi wznieść się na wyżyny. Swoje jednak wpadło, choć jeszcze w 24 minucie Leszek Laszkiewicz po rozegraniu z Bagińskim trafił w słupek. Lepiej celownik miał nastawiony jego kolega z klubu, Damian Słaboń, który po kontrze rozpoczętej długim podaniem przez Laszkiewicza, umieścił w gumę pod poprzeczką. Przy czwartej bramce kapitalnie zachował się Witecki, który wyjeżdżając z tercji ataku natarł na zawodnika będącego przy krążku, odebrał go i wrócił pod rumuńską świątynię, którą tym razem "zbeszcześcił" Chmielewski. Wciąż bolączką pozostaje gra w przewadze - w piątkowy wieczór zdarzały się takie momenty, że gospodarze turnieju nie byli w stanie założyć zamka i dopiero w trakcie piątej przewagi Noworyta poprawił statystyki przenosząc w zamieszaniu gumę nad leżącym Ruczujem.

W ostatnich 20 minutach obraz gry się nie zmieniał, aż do 49 minuty, choć jeszcze wcześniej Dronia bez zastanowienia huknął nad poprzeczkę. Wszystko rozpoczęło się od Antala, któremu nie spodobało się ostre wejście Wajdy i postanowił "wyjaśnić" z nim parę rzeczy. W efekcie do siedzącego Dutki dołączyli koledzy i na ławce kar mieliśmy aż 4 kadrowiczów. Polacy przetrwali podwójne osłabienie i zaczęła się zupełnie inna gra. A że Catrinoi nie chciał psuć tej zabawy, to nie przeszkodził Bagińskiemu w zdobyciu bramki tyłem. W sumie w 102 sekundy puścił trzy gole i rumuński selekcjoner, chcąc nie chcąc, dokonał powrotnej zmiany między słupkami. Na rozpędzonych polskich hokeistów to było za mało. Osiem sekund przed końcową syreną Bagiński ze stoickim spokojem posłał gumę do opuszczonej bramki i życzeniom kibiców stało się zadość.

Po meczu podopieczni rosyjskiego trenera nie kryli zadowolenia, ale też mieli świadomość, że wiele rzeczy trzeba będzie poprawić, by wygrać turniej, a w niedalekiej przyszłości mistrzostwa świata.
- Dajemy wszystko z siebie, choć popełniamy też błędy - mówił autor ostatniego gola, a wtórował mu Słaboń. - Z Węgrami nie możemy łapać tylu kar. Nawet dzisiaj nie powinniśmy.

Najlepszymi zawodnikami zostali Damian Słaboń i István Nagy.


Euro Ice Hockey Challenge (Tychy), 08.02.2013

Polska - Rumunia
10:0 (2:0; 3:0; 5:0)
1-0 (4:55) Słaboń - Bagiński
2-0 (14:25) Mat. Rompkowski - Łopuski - Kotlorz
3-0 (27:04) Słaboń - Bagiński - L. Laszkiewicz
4-0 (33:20) Chmielewski - Witecki
5-0 (39:19) Noworyta - Słaboń - L. Laszkiewicz
(w przewadze 5/4)
6-0 (43:03) Dronia - Chmielewski - Mat. Rompkowski
7-0 (53:45) Bagiński - L. Laszkiewicz
8-0 (54:54) Witecki - Chmielewski
9-0 (55:27) Zapała - Malasiński - Kolusz
10-0 (59:52) Bagiński - Noworyta - L. Laszkiewicz


Widzów: 299.
Strzały: 39 - 16 (9:3, 14:6, 16:7).
Kary: 28 - 14 min. (w tym 2 min. kary techn.).
Sędziowali: Haszonits, Chang - Przyborowski, Młynarski.

Polska: Radziszewski; Dronia - Dutka (2), Bryk (2) - Noworyta, Kotlorz - Mat. Rompkowski (4), Wajda (14) - Gabryś; Kolusz (2) - Zapała - Malasiński, L. Laszkiewicz - Słaboń - Bagiński, Urbanowicz - Pasiut - Łopuski (2), Gruszka - Witecki (2) - Chmielewski.
Trener: Igor Zacharkin.


Rumunia: Ruczuj (od 50:55 do 55:27 Catrinoi); Nagy - Papp, Gliga - Flinta, Lusneac (2) - Péter, Florea; Zsolt Molnár (2) - Petres - Becze, Zsók - Szőcs (2) - Antal (4), Zsombor Molnár - Bálint (2) - Imesc, Trancă, Bíró.
Trener: Tom Skinner.


O meczu napisali: Mecz pokazali: Protokół:

Źródła weryfikacji: własne, protokół, poinstreak, TVP Sport, TVP Katowice.

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)