czwartek, 12 sierpnia 2010

Babol Runner (cz.5) - numery graczy podawane przy golu

Celem cyklu "Babol Runner" jest przybliżenie kibicom protokołów - to właśnie z nich zliczamy dane, z których później korzystacie by sprawdzić, który napastnik jest skuteczniejszy, a który bramkarz pewniejszy.
A przede wszystkim zwrócenie uwagi sędziów i całego środowiska na błędy, które im się przytrafiają, by następnym razem starali się ich nie popełniać.

Za różne elementy protokołu odpowiada 11 osób, niech więc te osoby mają świadomość, że ktoś to potem czyta, bo brak tej świadomości sprawia, że chętni do prowadzenia statystyk wymierają jak dinozaury i może się okazać, że w naszej lidze nie będzie nawet klasyfikacji kanadyjskiej, po praca nad protokołami nie jest bezmyślnym wklepywaniem cyferek, bardziej przypomina polowanie. Polowanie na błędy, stąd tytułowy łowca.

Mam nadzieję, że mocno żartobliwy ton zapadnie w pamięć bardziej, niż swego czasu publikowany na portalu artykuł, w którym wyjaśniono liczenie strzałów bramkarzom podczas karnych, bo ten błąd dalej się pojawia.

Przerwa w rozgrywkach, to idealna pora na… naukę, a więc zaczynamy kolejną odłonę!

Błąd: Numery graczy podawane przy golu.
Odśwież stronę (F5) jeśli pokaz slajdów się nie pojawi. Kliknij, aby powiększyć.

02.03.2010 Podhale - GKS Tychy
Opis: Zawodnicy, wpisani do protokołu wyświadczyli przysługę prawdziwie winnym utraty bramki, bowiem żadny z graczy tyskich zanotowanych powyżej, w tym czasie na lodzie nie przebywał. Jeśli trener zerknął po meczu na protokół, to pewnie opieprzył nie tych co trzeba. Jako, że w międzyczasie nastąpiła jego zmiana, to były już trener Jan Vavrečka powinien (by sprawiedliwości stało się zadość), chociaż wysłać odpowiednio mięsistego sms-a do Gonery, Jakeša, Pacigi i Bacula, bo to oni pozwolili rywalowi zdobyć gola.

Wyjaśnienie: Jedna z typowych pomyłek (choć pomylenie wszystkich hokeistów robi jednak wrażenie), za który odpowiadają sędziowie karowi. Zawsze, gdy padnie bramka w protokole muszą zostać podani hokeiści, którzy w tym czasie przebywali na lodzie z obu zespołów - to właśnie dzięki tym informacją liczy się punkty do klasyfikacji +/-.
Czasami radość jednych i smutek drugich powoduje kłopoty z zapisaniem wszystkich numerów - albo ściskają się, tak że nie widać ich numerów, albo jak najszybciej starają się z lodu zjechać. Czasu jest jednak dosyć, a ewentualne wątpliwości powinny rozwiać konsultacje, tylko mało komu na tym zależy - jak mówi staropolskie przysłowie: hulaj dusza, piekła nie ma i sędziowie z radością z tego korzystają.


Trop: Wytropienie błędu wymagało obejrzenia meczu w internecie, za pośrednictwem TVP Sport oraz kilkukrotnego (co najmniej) przewijania w celu wyzbycia się wątpliwości. Analiza materiału dowodowego, niczym w labolatorium CSI, nie pozostawia złudzeń - na tafli zagościła fatamorgana.

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)