Po zeszłym sezonie mówił Pan o konieczności odmłodzenia drużyny, tymczasem w klubie pozostali praktycznie Ci sami zawodnicy, skąd zmiana decyzji?
- Wprowadzenie przepisów o kwotach transferowych, które zostały ustalone przez Zarząd PZHL, spowodowało znikomą liczbę transferów definitywnych. Za tak wysokie pieniądze można opłacić bardzo dobrego zawodnika, który grał wyłącznie w Extralidze czeskiej. To zamknęło nam drogę do odmładzania drużyny.
Zrezygnowano jednak z usług najlepiej punktującego zawodnika, czyli Bacula.
- Długo współpracowaliśmy razem i doszło do tzw. zmęczenia materiału. Czasami trzeba zrobić jeden krok w tył, żeby znowu wejść na szczyt. Drużyny wygrywające piłkarską Ligę Mistrzów też opuszczają najlepsi zawodnicy. Być może powinniśmy zrobić to nawet wcześniej. Jesteśmy jednak wdzięczni Robinowi za to co zrobił dla naszego klubu. To na pewno jeden z lepszych zawodników w ostatnich latach.
Pod koniec czerwca doszło do połączenia klubów pod jedną nazwą, jakie są oczekiwania i plany?
- Inicjatywa wyszła z klubu koszykarskiego, dla nas nic się nie zmieniło. Zgodziliśmy się na to, bo w życiu jest tak, że jeżeli komuś można w jakiś sposób pomóc, to dlaczego tego nie zrobić. Kto jest działaczem sportowym, to wie ile ta działalność kosztuje czasu, nerwów, niejednokrotnie także kłopotów rodzinnych.
W poprzednim sezonie meczów było dużo, narzekano na tych samych rywali, tymczasem okres przygotowań to znów drużyny krajowe, nie licząc Kassel.
- Szukaliśmy cięć w budżecie, bo w okresie dogrywania umów ze sponsorami mieliśmy mniej pieniędzy niż przed rokiem. Trener Šejba zresztą nie miał większych pretensji co do wyboru sparingpartnerów, a dzięki znajomościom działaczy Naprzodu udało nam się zagrać dodatkowo z Kassel.
Więc na razie nie ma szans na turniej, jaki mają chociażby w Sosnowcu?
- Dzięki pomocy Mariusza Czerkawskiego i Henryka Grutha w przyszłym roku, chcemy zaprosić 2-3 drużyny pokroju Kassel, które mogłyby zagrać mecz nie tylko z nami, ale też z innymi drużynami z południa Polski. Jest to o tyle łatwe, że często takie kluby grają sparingi w Czechach i poprzez menadżerów, powinno udać się to połączyć.
Trudny był ten przedsezonowy okres - odwołany sparing, plotki o dymisji trenera spowodowanej zbyt ciężkimi treningami. Jaka jest prawda?
- Jak wiadomo sytuacja finansowa zarówno w klubach jaki i w całej dyscyplinie jest bardzo ciężka. Nigdy nie jest pięknie i słodko, zwłaszcza, kiedy nie ma kasy. W sezonie często zdarzają sytuacje, w których ktoś nie wytrzymuje napięcia i chce dochodzić swych racji na zasadach konfrontacji. Musimy sobie z tym jednak radzić.
A co do trenera, to nawet nie wiedziałem, że takie plotki "chodzą". Jiří Šejba ma nasze pełne zaufanie oraz autorytet w drużynie. My jesteśmy z tej współpracy bardzo zadowoleni, a zawodnicy wierzą, że ciężka praca przyniesie efekt. Zresztą nie ma takiej opcji, żebyśmy podjęli decyzje o zwolnieniu trenera ,ze względu na ciężkie treningi. Podobnie było z trenerem Ihnačákiem. O rezygnacji z jego usług zadecydowały sprawy poza sportowe.
W takim razie skoro mamy do czynienia z problemami finansowymi, a sytuacja klubu nie jest stabilna, czy rozsądnie jest kontraktować zawodników z zagranicy?
- Proszę mi wierzyć, że pensje zawodników krajowych i zagranicznych bardzo się wyrównały. Nie są to kwoty tak wysokie jak jeszcze kilka lat temu. Jeżeli przed sezonem powiedzieliśmy sobie, że walczymy o wysokie cele, to naturalne jest, że myślimy o mocnym składzie. Tak naprawdę wszystko zależy od płynności finansowej, czyli od umów i deklaracji, które firmy nam przekazały. Niestety przy obecnej ciężkiej sytuacji, te środki spływają bardzo różnie. Momentami problemem staje się nawet suma kilkuset złotych. Praktycznie dzień w dzień odbywamy kolejne rozmowy z potencjalnymi sponsorami.
Należy podkreślić jednoznacznie. Gdyby nie pomoc miasta i Prezydenta Dziuby, w Tychach hokeja dawno już by nie było.
Jeśli już rozmawiamy o budżecie, to jak wygląda on w porównaniu do minionego sezonu?
- Jeżeli chcemy myśleć o medalach to budżet musi być porównywalny. Pewne firmy przyszły, inne odeszły. Na szczęście rotacja wśród sponsorów jest mniejsza, niż zakładaliśmy. Mamy komfortową sytuację, bo nie jesteśmy uzależnieni od żadnej dużej firmy, tak jak było to w Nowym Targu czy dawniej w Oświęcimiu. Mamy wiele firm mniejszych, i nawet odejście jednej z nich nie powoduje, że musielibyśmy myśleć o zamknięciu działalności klubu. Nie pojawiła się natomiast żadna większa firma, która mogłaby zaprezentować się na koszulkach czy bandach.
Czemu więc te duże firmy tak niechętnie inwestują w hokej?
- Rozmawiałem jakiś czas temu z Prezesem Ingielewiczem i próbowałem namówić go do zmian. Niestety nie spotkało się to z jego aprobatą. Na chwilę obecną nie mamy produktu, który moglibyśmy sprzedać lub zaprezentować. Poziom ligi jest niski a fakt, że jest GKS Tychy - klub z tradycjami, że jest Cracovia - klub z tradycjami,tak naprawdę dla firm nie jest żadnym argumentem. Jak zobaczy się jaka jest oglądalność hokeja w telewizji, na jakich kanałach jest pokazywany, jakie jest ogólne zainteresowanie dyscypliną to należy stwierdzić, że bez istotnych zmian nie wyjdziemy z kryzysu.
W Niemczech wiele lat temu zaczęto sprowadzać bardzo dobrych obcokrajowców co w dłuższym okresie czasu, przyniosło podniesienie poziomu rozgrywek. Należy podkreślić, że ich reprezentacja nie odnosiła wówczas żadnych sukcesów i przez jakiś czas była na drugim planie. Dlaczego nie możemy brać przykładu ze sprawdzonych wzorców? U nas nie ma nawet wspólnego projektu na lodowiskach, jednolitych reklam, oświetlenia na hali. Nie ma show, podobnego jak na siatkówce czy żużlu - widz musi się cieszyć oglądaniem. Te braki przekładają się na decyzję dużych firm, które widzą, że nie będą miały żadnych korzyści inwestując w hokej.
Do tej pory w polskim hokeju wszystko uzależnione jest od ludzi, którzy mają "świra" na punkcie tej dyscypliny i ich znajomościom. To dzięki nim hokej w Polsce jeszcze istnieje. W rozmowach z kolegami działaczami widzę jednak coraz większe zniechęcenie do dalszych działań. Wielu z nas po każdym sezonie zastanawia się czy to dalej ma sens. Zawsze zwycięża jednak miłość i przywiązanie do swojej drużyny. Mam nadzieję, że pewne osoby się obudzą i zaczną myśleć bardziej rynkowo i marketingowo. Bardzo poważnym problemem blokującym rozwój dyscypliny jest fakt braku porozumienia pomiędzy klubami i związkiem. Jesteśmy skłóconym środowiskiem i to nie daje nam żadnych szans na sukces.
Akurat w sprawach marketingu klub zrobił sporo w zeszłym sezonie - wizyty w szkołach, transmisje live. Jakieś kolejne pomysły?
-Jeżdżąc po Polsce z GKS-em, muszę stwierdzić, że jeżeli chodzi o szeroko rozumiany marketing, jesteśmy na pewno w ścisłej czołówce. Chcemy przeprowadzać transmisję live z ważniejszych meczów wyjazdowych. Mamy pomysł, żeby plastikowe karty magnetyczne, zastępujące bilety, były powiązane z upustami u naszych sponsorów, pierwsi chętni już są. Niestety nie mamy na razie pewności, czy system wejść na obiekt jest do tego przygotowany. Jeżeli będziemy ją mieli, spróbujemy wprowadzić ten system od play-off lub od następnego sezonu. Proszę mi wierzyć, że czasami mamy dylemat w jaki sposób wydać kilkaset złotych.
To są trudne wybory. Zdarza się, że zamiast kupić kij, robi się coś dla kibiców. Tylko kluby mające sponsorów tytularnych (np. AKSAM) mają zapewnione osobne środki na marketing. Ale w miarę naszych możliwości postaramy się aby na naszym obiekcie było coraz lepiej.
Czy jednak te działania nie są spóźnione? Parę lat temu trybuny były pełne, wystarczyło tylko podsycać to zainteresowanie. Teraz takie pomysły wymagają więcej wysiłku.
- To był błąd. Kibice chodzili, nie musieliśmy ich pozyskiwać i spoczęliśmy na laurach. Już od poprzedniego sezonu wprowadziliśmy zmiany i sukcesywnie będziemy w dalszym ciągu to kontynuować. Chcemy, aby dzieci, z którymi będziemy znowu spotykać się od października, chciały przychodzić na lodowisko razem z rodziną. Mniejsza frekwencja nie jest problemem tylko tyskiego klubu.
Duże znaczenie wydaje się mieć kwestia ekonomiczna. Nie da się ukryć, że moda na hokej w Tychach została trochę wyciszona. Ludzie w głównej mierze przychodzą tylko na play-off, bo tam są przecież największe emocje. Nie chce jednak stwierdzić, że jeden czy dwa sezony chudsze, tak jak kiedyś w Oświęcimiu, spowodowałyby napędzenie koniunktury.
Myśleliśmy o zmianie cen biletów. Jednak po dokładnej analizie kosztów związanych z organizacją meczów ceny biletów w wysokości 12 i 8 złotych będą obowiązywały również w tym sezonie. Słyszałem głosy niezadowolenia, że na mecz z Niemcami podnieśliśmy ceny o 2 złote. Wynikało to z faktu, zaangażowania profesjonalnej firmy ochroniarskiej. Ponadto zagraniczni goście mieli pewne dodatkowe wymagania, które wymagały zaangażowania środków finansowych.
Jednak nie wszystko jest jeszcze idealne - myślę tutaj o braku transmisji TVP na telebimie, rzadko używanej oprawie świetlnej, zwłaszcza oświetlenia murów wokół band i braku plakatów na mieście.
- To nie jest takie proste, bo telewizja niezbyt chętnie udostępnia swój sygnał. Musimy w związku z tym korzystać z własnej kamery. Na pewno jednak będziemy chcieli dogadać się z telewizją na korzystanie z ich sygnału. Problem jednak jest w tym, że TVP ma problemy finansowe i mecze nie będą w ogóle transmitowane.
Oświetlenie to trudniejsza kwestia. System jest zrobiony w taki sposób, że nie ma możliwości szybkiego gaszenia i zapalania świateł. Odpowiednie rozgrzanie trwa 15 minut i nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić, nie będąc właścicielem obiektu. A nie ma takiej możliwości, żeby każdy mecz mógł być opóźniony o 5-10 minut. Z drugiej strony zawodnicy są rozgrzani i też nie chcą czekać w boksach. Stroboskop i lasery punktowe w związku z tym używane będą tylko podczas ważnych meczów. Natomiast oświetleniem wokół band podczas meczu otwarcia lodowiska zajmowała się specjalna firma z Łodzi. Kosztowało nas to kilkanaście tysięcy złotych.
Wrócimy do plakatów. Nasze testy przy okazji różnych meczów pokazały, że nie ma różnicy w tym, czy plakaty są, czy ich nie ma. Będziemy jednak sukcesywnie rozwieszać pewną ilość na terenie miasta. Nasze starania będą ukierunkowane na pozyskiwanie kibiców w sposób bezpośredni. Plakaty zamierzamy rozwieszać w szkołach, do których pójdziemy z wizytą , bo to młodzież najbardziej potrzebuje informacji o godzinie i dniu rozgrywania meczów. W szkołach podstawowych będziemy zachęcać do trenowania, natomiast w gimnazjach do chodzenia na mecze.
Długo trzeba było czekać na mecz reprezentacji. Mecze towarzyskie, turnieje EIHC, to wszystko omijało Tychy nawet po remoncie lodowiska.
- Nie chcę już wracać do trybu wybierania organizatora meczów kadry. Mam nadzieję, że osoba odpowiedzialna z Związku za tą sprawę już zrozumiała gdzie leżał błąd. Cieszę się na mecz Polska - Francja, miasto bardzo pomaga - obie drużyny będą przebywać w bardzo dobrych hotelach w Tychach ( Hotel Piramida i Hotel Arena - dop.) Chcemy pokazać, że jest tu dobre miejsce dla kadry. I mamy nadzieję, że to nie będzie ostatni raz w Tychach.
Cele na zbliżający się sezon?
- Sportowe to mistrzostwo i puchar. Ponadto chcielibyśmy polepszyć płynność finansową.
A jak Pan ocenia siłę własnej drużyny i przeciwników w lidze (rozmawialiśmy przed startem ligi - dop.)?
- W mojej opinii, różnice między zespołami PLH znacznie się zmniejszyły. Może okazać się, że do ostatniej kolejki. będzie trwała rywalizacja o miejsca w play off. Choć może wydać się to kontrowersyjne, to powiem, że z naszego zespołu, mimo niewielkich zmian, można wycisnąć jeszcze więcej, niż w ostatnich latach. Dlatego właśnie postanowiliśmy zmienić sztab szkoleniowy.
Na pewno ofensywa Zagłębia robi wrażenie. Z uzyskanych informacji wiemy, iż bardzo dobrze prezentuje się drużyna z Sanoka. Cracovię oglądałem na treningach i uważam , że w dalszym ciągu jest to drużyna, która walczyć będzie o mistrzostwo. Nie wiadomo jak będzie w Nowym Targu, ale tam zawsze ciężko się grało i na nich zawsze trzeba uważać. Na pewno groźne będą zespoły Unii Oświęcim, GKS Jastrzębie i Naprzodu Janów.
0 razy skomentowano :
Prześlij komentarz
Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)