niedziela, 5 grudnia 2010

PLH: GKS Tychy - Unia Oświęcim (24 kolejka)

Po zaciętym meczu i rzutach karnych GKS ostatecznie pokonał Unię, prezentując się o niebo lepiej niż w poprzednich potyczkach. Jednak na tej podstawie nie sposób ocenić, czy to koniec słabej formy, bo tyszanie wcale nie byli zespołem lepszym, dodatkowo grającym tak przewagi, że stracili przy tym bramkę - na 66 sekund przed końcem.


Na początku oglądaliśmy szybkie i wyrównane spotkanie, choć więcej pracy zdawał się mieć bramkarz gości. Były golkiper GKS-u, który w przeszłości zastąpił, ponownie debiutującego w tyskiej koszulce Jakubowskiego, poradził sobie jednak w sytuacji, gdy najeżdżający na gumę Woźnica próbował go pokonać, chwilę po tym jak sędzia zaczął sygnalizować karę za faul na Šimíčku.
Po chwili to Bagiński został ukarany, ale gra pressingiem przyniosła rezultat i goście niewiele mogli zdziałać.
Dużo groźniej było, gdy wychowanek Stoczniowca za rzucenie na bandę dostał kolejne dwie minuty, lecz ściągnięty awaryjnie Jakubowski w świetnym stylu powstrzymał szarżującego Říhę.
W 18 minucie Parzyszek próbował dograć gumę pod bramkę, tymczasem odbity krążek wrócił do niego. Tyski kapitan bez wahania posłał go po lodzie, ale Witek zatrzymał uderzenie parkanem.

Drugą odsłonę od mocnego uderzenia rozpoczęła Unia. Říha urwał się obronie, lecz kolejny raz górą był Balu. Poradził sobie też z dobitką Tabačka mrożąc opadający krążek na swoim brzuchu.
Tyszanom odzyskanie rytmu zajęło kilka minut i w końcu zaatakowali - Witecki dwukrotnie strzelał na bramkę gości, ale bez efektów.
Efekty w końcu jednak przyszły i tyszanom po trzech(!) meczach udało się trafić w przewadze. Po podaniu Bagińskiego Woźnica zdecydował się na uderzenie z pierwszego krążka, Witek automatycznie przesunął się by pokryć drugi słupek, ale krążek poleciał w sam środek bramki i w 29 minucie tyszanie objęli prowadzenie.
Później mieliśmy mały festiwal kar i niewykorzystanych sytuacji po obu stronach, jednak najgorzej dla miejscowych mogła zakończyć się ta ostatnia w tej tercji, dla Gwiżdża, którą sędzia odgwizdał dopiero po kilku sekundach, bo mając odwróconą głowę starcia nie widział, a zasugerował się leżącym na lodzie oświęcimianinem. Goście słusznością bądź nie takiego werdyktu zupełnie się nie przejmowali i po szybkim wznowieniu Gallo "przydzwonił" w słupek.

W 45 minucie Sękowski uderzył przy słupku na tyle mocno, że krążek przelobował bramkarza GKS-u, Sękowski objechał bramkę i opadający krążek próbował umieścić po drugiej stronie, lecz szczęście było przy Jakubowskim.
GKS odpowiedział kontrą i niecelnym strzałem Galanta, oraz próbą Bagińskiego, który przestrzelił golkipera Unii, lecz na linii bramkowej gumę zdążyli zatrzymać obrońcy.
Obie ekipy nie dawały za wygraną, dodatkowo trener Spišiak poszedł na całość i już w 57 minucie ściągnął bramkarza. Gra 6/4 spowodowała spore zamieszanie pod bramką gospodarzy, ale tyszanie nie tylko przetrwali gorące momenty, ale nie dość tego, wybity po bandzie krążek wolno zmierzał w stronę opuszczonej świątyni gości. Ostatecznie, przy jęku publiczności, zatrzymał się na słupku.
Witek wrócił do bramki, gdy karę otrzymał Krajči. Tyszanie wzięli czas, żeby spokojnie rozegrać ostatnie chwile meczu i... stracili gola. Od połowy tercji z gumą pojechał Zaťko i zaskakującym uderzeniem omal nie doprowadził do wyrównania. Jakubowski popisał się refleksem, ale w zamieszaniu podbramkowym krążek jednak wpadł do siatki. Tyszanie reklamowali, że trafienie padło po gwizdku, jednak po analizie wideo sędzia nie miał wątpliwości.

W dogrywce kolejny raz GKS zbyt statycznie i czytelnie rozgrywał przewagę i doczekaliśmy się karnych. Tyszanie wykazali się tym razem stuprocentową skutecznością, mimo, że przetestowali obu oświęcimskich golkiperów. Garbocz wyczekał Witka, a Šimíček oszukał Zborowskiego. Zwłaszcza Czech musiał z uwagą przyglądać się w puszczanym w przerwach filmikom z najlepiej wykonanymi karnymi w NHL, bo pokazał, że techniki wcale nie ma od byłych kolegów gorszej.


24 kolejka, 05.12.2010


GKS Tychy - Unia Oświęcim
2:1k. (0:0; 1:0; 0:1, 0:0, k.2:0)

1-0 (28:12) Woźnica - Bagiński - Sokół (w przewadze 5/4)
1-1 (58:54) Wojtarowicz - Zaťko (w osłabieniu 4/5)
2-1 (65:00) Šimíček (karny)
strzelili: Garbocz, Šimíček;
nie strzelili: A. Kowalówka, Piekarski


Odśwież stronę (F5) jeśli diagram się nie pojawi.

Widzów: 2500.
Strzały: 38 - 31 (12:10, 12:10, 10:9, 4:2).
Kary: 18 - 16 min.
Sędziowali: Dzięciołowski - Madeksza, Matlakiewicz.

GKS Tychy: Jakubowski; Kotlorz (4)- Gwiżdż (4), Sokół - Jakeš, Majkowski (2) - Csorich; Vítek - Parzyszek (2) - Witecki, Bagiński (4) - Šimíček - Woźnica, Galant (2) - Garbocz - Krzak.
Trener: Jiří Šejba.


Unia: Witek (do 56:15 i od 57:34, 65:00 Zborowski); Gabryś - Zaťko (2), A. Kowalówka - Gallo, Piekarski (2) - Dronia (2); Říha - Jaros - Krajči (4), Tabaček - Jakubik (2) - Wojtarowicz, Bibrzycki - Stachura (4)- Sękowski.
Trener: Ladislav Spišiak.


O meczu napisali: Mecz pokazali: Protokół:

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)