Kolejny raz okazało się, że Tychy nie potrafią grać w finale, by wygrać. Sam mecz tak naprawdę ciekawy był tylko od straty trzeciego gola, do końca tercji. Później już tylko smutne wyczekiwanie do końca, wśród chóralnego śpiewu miejscowych.
Oprawę kibice Pasów przygotowali mistrzowską - dym, konfetti, serpentyny. Jednak największym plusem pod względem kibicowskim, jest przyjaźń między fanami obu zespołów.
Na żadnym innym wyjazdowym meczu hokeja nie można spokojnie siedzieć w barwach klubowych w dowolnym miejscu i kibicować swoim, wiedząc że od nikogo nie zarobi sie "w ucho". Tylko tutaj można usłyszeć dołączających się do dopingowania trójkolorowym, miejscowych, czy zobaczyć jak po meczu drużyna żegnana jest oklaskami, a nie gwizdami. To na lodowisku przy Siedleckiego kibic z Tychów może usłyszeć gratulacje po przegranym meczu i może zostać zaproszonym na darmowe piwo, mające osłodzić gorycz porażki (tak jakby piwo
nie było równie gorzkie ;) )
To właśnie czyni mecze tutaj wyjątkowymi i dlatego warto wybrać się do Krakowa, mimo prawie corocznego lania w play-offie. W takiej atmosferze nie ma miejsca na przygnębienie po przegranej.
Kto w stolicy małopolski jeszcze nie był, niech żałuje, bo dużo traci. Aż chciałoby się, żeby tak dało się wszędzie... ale chyba jestem pod wpływem wczorajszej zabawy i zbyt daleko się zapędziłem. Chociaż za kilkanaście lat, kto wie?
Na koniec jeszcze chciałbym podziękować za zaproszenie do baru dwójce kibiców Cracovii i trzem kibicom tyskim, którzy zabrali nas do domu swoim volkswagenem, mimo, że wcale się nie znaliśmy.
Krakowie, do zobaczenia w przyszłym sezonie i... hej, heja, heja! Cracovia mistrzem hokeja!
Oprawę kibice Pasów przygotowali mistrzowską - dym, konfetti, serpentyny. Jednak największym plusem pod względem kibicowskim, jest przyjaźń między fanami obu zespołów.
Na żadnym innym wyjazdowym meczu hokeja nie można spokojnie siedzieć w barwach klubowych w dowolnym miejscu i kibicować swoim, wiedząc że od nikogo nie zarobi sie "w ucho". Tylko tutaj można usłyszeć dołączających się do dopingowania trójkolorowym, miejscowych, czy zobaczyć jak po meczu drużyna żegnana jest oklaskami, a nie gwizdami. To na lodowisku przy Siedleckiego kibic z Tychów może usłyszeć gratulacje po przegranym meczu i może zostać zaproszonym na darmowe piwo, mające osłodzić gorycz porażki (tak jakby piwo
nie było równie gorzkie ;) )
To właśnie czyni mecze tutaj wyjątkowymi i dlatego warto wybrać się do Krakowa, mimo prawie corocznego lania w play-offie. W takiej atmosferze nie ma miejsca na przygnębienie po przegranej.
Kto w stolicy małopolski jeszcze nie był, niech żałuje, bo dużo traci. Aż chciałoby się, żeby tak dało się wszędzie... ale chyba jestem pod wpływem wczorajszej zabawy i zbyt daleko się zapędziłem. Chociaż za kilkanaście lat, kto wie?
Na koniec jeszcze chciałbym podziękować za zaproszenie do baru dwójce kibiców Cracovii i trzem kibicom tyskim, którzy zabrali nas do domu swoim volkswagenem, mimo, że wcale się nie znaliśmy.
Krakowie, do zobaczenia w przyszłym sezonie i... hej, heja, heja! Cracovia mistrzem hokeja!
0 razy skomentowano :
Prześlij komentarz
Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)