piątek, 5 kwietnia 2013

Spółka PLH 2: Decydujące starcie (?)

Pierwsze próby organizacji profesjonalnych rozgrywek podjęto 9 lat temu, tworząc spółkę PLH. Prace nad nimi były tak intensywne, że jej członkowie mieli problemy z przypomnieniem sobie, kto nią kieruje. Pikanterii całości dodaje fakt, że dwa razy na prezesa wybierano pana Kosteckiego, który w środowisku uważany był za jednego z głównych przeciwników takich zmian.

I tak przez lata mieliśmy ruchy pozorowane, bo kluby koncentrowały się na sobie, a nie na znalezieniu sponsora generalnego i sportowej ewolucji. W efekcie liga, zamiast przejść na zawodowstwo, coraz częściej lądowała na OIOM-ie. Dlatego nie dziwią słowa Mariusza Wołosza, wiceprezesa PZHL-u, w wywiadzie dla "Sportu":
- By nie było niepotrzebnych dyskusji, utarczek słownych czy nawet kłótni, wyszliśmy z założenia, że na początku głównym udziałowcem spółki będzie Związek.

Biorąc się za organizację zawodowych rozgrywek prezes Hałasik wziął na swoje barki ciężar, którego nikt nie chciał dźwigać. Zacne to posunięcie, jednak z oceną wypada poczekać na konkretne działania. Wtedy dopiero okaże się z czyimi interesami zbieżne jest stanowisko nowej spółki. I czy pokrywa się z oczekiwaniami tych, którym na sercu leży dobro naszej dyscypliny, czy górę kolejny raz wezmą klubowe interesy i będziemy tylko pudrować trupa. Obawiać trzeba się także jeszcze o jedną rzecz. Zwrot "regulamin opracowany przez PZHL" przez ostatnie lata wywoływał sadystyczny uśmiech na twarzy mówiącego. Błędy, luki i niejasności - oby nie czerpano z dorobku poprzedników.

Kontrowersje wśród kibiców budzi brak spadków i awansów - by w lidze zagrać wystarczą 2 miliony w budżecie. Prawda jest jednak taka, że obecna formuła się wyczerpała. Przy okazji komentowania zmian w regulaminie przed sezonem, w którym połączono obie ligi, pisałem o roli, jaką pełniła I liga. O tym, że dawała chwilę na złapanie oddechu drużynie, której skończyły się pieniądze i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Problem jednak w tym, że kandydatów do spadku z biegiem czasu było więcej, niż jeden w sezonie. Walkowery, wycofywanie się i zmniejszenie rozmiarów ligi oraz zmiany regulaminu w trakcie rozgrywek - to wszystko "zawdzięczamy" Naprzodowi, Podhalu, Zagłębiu, Stoczniowcowi, KTH i KS-owi Toruń. A właściwie ich finansom.

A że od przyszłego sezonu możemy doczekać się Ekstraligi 6-zespołowej? Cóż, widocznie tylko na taką nas obecnie stać.

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)