Druga część wywiadu
z Przemysławem Pełką, w której rozmowa toczy się wokół przyszłości,
wokół wyjazdów za granicę i recepty Wiktora Pysza na sukces reprezentacji.
|
O tym, co trzeba zmienić:
- Co trzeba zrobić? Stawiać na młodzież, choć wyniki reprezentacji... Osiemnastka jeszcze się broni, zajęła niezłe miejsce. To, co mieli wygrać, to wygrali. A rok temu zajęli nawet drugie miejsce, więc jakiś poziom trzymają.
Jest kilku zawodników, generalnie z Nowego Targu, którzy teraz ogrywają się w lidze i to jest dobry pomysł, bo nawet u nas między seniorami, a juniorami jest przepaść. A takie perełki jak Kapica? Tu trzeba zrobić wszystko, żeby on z tej ligi wyjechał. Jest za dobry na tą ligę. Już teraz jest niezłym zawodnikiem, a to oznacza, że powinno się dać mu szansę rozwoju w poważnym klubie, a nie gdzieś, gdzie wszystko zapinane jest na „pinezkę i plastelinę”.
Tylko, że Kapiców też nie ma za dużo, to jest trochę tak, że jesteśmy w zamkniętym kole. Bo ci zawodnicy, którzy chcą coś osiągnąć, to wydaje mi się, że wiedzą, co trzeba zrobić - opuścić ten kraj, ale kluby im tego na pewno nie ułatwiają. Zrobią wszystko, żeby takiego zawodnika zatrzymać. Taką szansę pokazania się miał na przykład Dronia, Kapicą interesowali się Austriacy.
Ale kwestią jest zrobienie następnego kroku, żeby Ci, którzy w wieku osiemnastu, dziewiętnastu lat prezentują jakiś poziom dostali szansę szlifu swojego talentu. Wiadomo, że są tacy, którzy próbują i wyjeżdżają do Kanady, Stanów Zjednoczonych. Jest jeden w Szwecji, jeden, dwóch w Niemczech, są więc przykłady wybierania dobrej drogi.
Peter Ekroth w zeszłym sezonie pokazał, czego hokeistom brakuje, jak trzeba się zachowywać, żeby być hokeistą. Muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy grają w hokeja, bo lubią, czy chcą zarabiać pieniądze, a nie tylko ślizgać się na lodzie. Do tego trzeba się poświęcić. To nie jest tak, że w wieku dziewiętnastu lat zostałem wielką gwiazdą, bo na jakimś turnieju młodzieżowym strzeliłem pięć bramek, bo to dopiero początek. Dałem sobie dopiero szansę, żeby ruszyć dalej. Natomiast mi wydaje się, że w ciągu ostatnich lat Ci zawodnicy, którzy gdzieś tam się pokazali spoczęli na laurach. Bo co na przykład zrobił Marcin Kolusz, żeby przebić się do poważnego hokeja? Moim zdaniem niewiele. I ostatnie turnieje pokazują, że zamiast się rozwijać, to się cofa. W Lublanie to był jeden z najgorszych turniejów, w jakim go widziałem.
Może nasi zawodnicy nie mają umiejętności, żeby zagrać w NHL, albo innej poważnej lidze, ale trzeba się starać. Może czasami to nie wychodzi do końca, tutaj dobrym przykładem jest Mikołaj Łopuski, to jest gość, który chce byś hokeistą. Grzegorz Pasiut też powinien wyjechać, próbował w Szwecji, nie udało się, miał pecha, ale takich ludzi trzeba szukać do reprezentacji. W Lublanie, tacy zawodnicy jak Malasiński, Rzeszutko, czy nawet Drzewiecki swoją postawą udowodnili, że chcą coś osiągnąć. Było po nich widać chęć rozwoju, gonili od początku do końca, wypruwali flaki i takiej gry nam potrzeba. Nie oszukujmy się, nie mamy gwiazd, które są w stanie zrobić wynik kadrze. Mamy przeciętnych zawodników, których jedyną szansą jest tzw. team effort, ale żeby gra zespołowa wyglądała w porządku, to każdy musi dać z siebie wszystko na lodzie.
Może niektórzy zawodnicy nie czuli się najlepiej fizycznie, może zostały popełnione jakieś błędy w przygotowaniach, może nie dostrzeżono, że jeden zawodnik potrzebuje więcej odpoczynku, a inny treningu, bo poziom zawodników był bardzo nierówny, ale niektórzy niczego do tej drużyny nie wnosili.
Jedyne wyjście dla nas, to szkolenie młodzieży, czy to się komuś podoba, czy nie. Tylko dobra praca z młodzieżą i odpowiednia selekcja, czyli zatrudnienie odpowiednich trenerów, co powinno już dawno nastąpić, da efekty, bo dla przykładu obrońcy węgierscy czy słoweńscy byli od nas więksi, a u nas zupełnie nie patrzy się na wzrost i warunki fizyczne. Wystarczy popatrzeć na dane młodzieży, dziwnym trafem nasi zawodnicy są mali. Nie każdy może być Theo Fleury, on był jeden, a u nas nie zwraca się na to w ogóle uwagi.
O pomyśle na reprezentację:
- To nie była najlepsza kadra, na jaką nas stać. Nigdy nie będziemy mieli wszystkich najlepszych zawodników w kadrze, bo jeden ma kontuzję, inny sprawy rodzinne, a ktoś rezygnuje. Może trzeba zrobić grubą kreskę, odciąć się od zawodników, na których chcielibyśmy opierać grę reprezentacji, ale oni w niej grać nie chcą i stawiać na młodych.
Wiem, że trener Pysz, który zostanie na kolejny sezon, bo tak deklarował prezes Ingielewicz, ma plan, żeby podziękować starszym zawodnikom. Nie wszystkim, bo są tacy, jak Leszek Laszkiewicz, którzy w tej kadrze grać chcą i grać powinni, bo mimo, że ten turniej mu za bardzo nie wyszedł i nie czuł się za dobrze, o czym sam mówił, to dalej jest najlepszym naszym hokeistą. Ale generalnie stawiamy na młodych, poświęcamy jeden, dwa turnieje, żeby ograć zawodników, którzy przez najbliższe lata mogliby grać w tej reprezentacji.
Nie będziemy juz myśleć, że mógłby grać Parzyszek, Łabuz, bo nawet Andrzej Szubert mógłby, gdyby mu się chciało. Nie będzie nigdy wyników, jeśli występować w niej będą zawodnicy, którzy mają dwa tygodnie wolnego i „może zagrają w kadrze”. Droga odmładzania na pewno nie zakończy się gorszym wynikiem, niż gdybyśmy cały czas próbowali grać tzw. najlepszymi. Trzeba odsiać tych, którzy chcą, od tych, którzy tylko troszkę chcą. Skończmy z utyskiwaniem na to, że jakiś trzydziestoparoletni zawodnik odmówił gry w reprezentacji.
Pewna baza już jest, myślę, że siedemdziesiąt procent zawodników z MŚ chce występować w reprezentacji. Jest kilku młodych obrońców, jak Kotlorz, który miał nierówne mecze w Lublanie, ale ma perspektywy i można na niego stawiać. Tak samo na Dutkę, który zagrał w miarę poprawnie. Są Malasiński, Rzeszutko, Łopuski, czy nawet Kolusz, który jest jeszcze w miarę młody i może się odbić, choć zawiódł na tym turnieju i był jakiś nieobecny, sprawiał wrażenie człowieka nie do końca przekonanego do gry. Do tego dołożyć tych, którzy mieli gorszy sezon, ale już w kadrze grali, jak Kowalówka, czy Urbanowicz. Wypadli obrońcy i centrzy - Zapała i Słaboń, którzy myślę w tej kadrze chcą dalej i mogą grać.
Natomiast nie zmienia to podstawowego problemu dotyczącego rozwoju młodych zawodników. Trzeba poprawić to źródło i doprowadzić się do tego, że co sezon kilku zawodników będzie dochodzić do drużyny, bo za mało jest świeżej krwi. Jeśli co roku z kadry młodzieżowej dochodziłoby po jednym, dwóch zawodników, to można by wtedy zrobić bazę sześciu, siedmiu piątek i zabezpieczyć się przed kontuzjami, czy innymi zdarzeniami. Trener Pysz chce to zrobić, chce mieć bazę zawodników, których będzie na bieżąco kontrolował.
Choć nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, Nie może być tak, że Podhale, które zdobyło tytuł jest bankrutem, bo to gdzieś siedzi w głowach hokeistów i zawodnicy na turnieju mistrzowskim zastanawiają się, co się z nimi stanie, zamiast grać.
O nadziejach na przyszłość:
- Następny sezon bez Olimpiady będzie szansą na sprawdzenie większej ilości zawodników, także tych, którzy jeszcze w kadrze nie grali, bo nawet jak kibice będą się oburzać to nie ma innego wyjścia, musimy się przekonać, czy Ci zawodnicy są w stanie się odnaleźć z silniejszym przeciwnikiem. Taka Cracovia w lidze nie miała zbyt wielu problemów, ale jak pojechała na Puchar Kontynentalny i przegrała z Salzburgiem 5:2, a mogła wyżej, to zawodnicy byli w szoku, że tak szybko można jeździć przez sześćdziesiąt minut. I takich spotkań, z tak silnym rywalem brakuje.
Ze względu na położenie geograficzne musimy liczyć na siebie. Do Austrii jest za daleko, nawet, jeśli dostaniemy zaproszenie, to nie ma możliwości, żeby tam grać, Ci zawodnicy byliby cały czas w podróży. Głosy o lidze białoruskiej też się nie sprawdzą, odległości porównywalne, ale w Austrii są przynajmniej autostrady. Słowacy i Czesi nie chcą o nas słyszeć i im się nie dziwię.
Nie lubię narzekać i nie chcę narzekać na tą kadrę, chciałbym widzieć jakieś drobne postępy. Jeśli w tym roku grali czysto, to chciałbym, aby w przyszłym też się tak prezentowali. Myślę, że pomysł Wiktora Pysza stawiania na młodych i wariant, żeby było ich więcej niż kadra potrzebuje, to jest dobre rozwiązanie, mamy alternatywę na wypadek kontuzji. Nawet, kosztem słabszych wyników w przyszłym sezonie, bo w którąś stronę musimy pójść. Nie gwarantuje to sukcesów, ale będziemy przynajmniej wiedzieli, że Ci ludzie jadą tam po to, żeby oddać zdrowie, a nie po to, żeby się bawić.
- Co trzeba zrobić? Stawiać na młodzież, choć wyniki reprezentacji... Osiemnastka jeszcze się broni, zajęła niezłe miejsce. To, co mieli wygrać, to wygrali. A rok temu zajęli nawet drugie miejsce, więc jakiś poziom trzymają.
Jest kilku zawodników, generalnie z Nowego Targu, którzy teraz ogrywają się w lidze i to jest dobry pomysł, bo nawet u nas między seniorami, a juniorami jest przepaść. A takie perełki jak Kapica? Tu trzeba zrobić wszystko, żeby on z tej ligi wyjechał. Jest za dobry na tą ligę. Już teraz jest niezłym zawodnikiem, a to oznacza, że powinno się dać mu szansę rozwoju w poważnym klubie, a nie gdzieś, gdzie wszystko zapinane jest na „pinezkę i plastelinę”.
Tylko, że Kapiców też nie ma za dużo, to jest trochę tak, że jesteśmy w zamkniętym kole. Bo ci zawodnicy, którzy chcą coś osiągnąć, to wydaje mi się, że wiedzą, co trzeba zrobić - opuścić ten kraj, ale kluby im tego na pewno nie ułatwiają. Zrobią wszystko, żeby takiego zawodnika zatrzymać. Taką szansę pokazania się miał na przykład Dronia, Kapicą interesowali się Austriacy.
Ale kwestią jest zrobienie następnego kroku, żeby Ci, którzy w wieku osiemnastu, dziewiętnastu lat prezentują jakiś poziom dostali szansę szlifu swojego talentu. Wiadomo, że są tacy, którzy próbują i wyjeżdżają do Kanady, Stanów Zjednoczonych. Jest jeden w Szwecji, jeden, dwóch w Niemczech, są więc przykłady wybierania dobrej drogi.
Peter Ekroth w zeszłym sezonie pokazał, czego hokeistom brakuje, jak trzeba się zachowywać, żeby być hokeistą. Muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy grają w hokeja, bo lubią, czy chcą zarabiać pieniądze, a nie tylko ślizgać się na lodzie. Do tego trzeba się poświęcić. To nie jest tak, że w wieku dziewiętnastu lat zostałem wielką gwiazdą, bo na jakimś turnieju młodzieżowym strzeliłem pięć bramek, bo to dopiero początek. Dałem sobie dopiero szansę, żeby ruszyć dalej. Natomiast mi wydaje się, że w ciągu ostatnich lat Ci zawodnicy, którzy gdzieś tam się pokazali spoczęli na laurach. Bo co na przykład zrobił Marcin Kolusz, żeby przebić się do poważnego hokeja? Moim zdaniem niewiele. I ostatnie turnieje pokazują, że zamiast się rozwijać, to się cofa. W Lublanie to był jeden z najgorszych turniejów, w jakim go widziałem.
Może nasi zawodnicy nie mają umiejętności, żeby zagrać w NHL, albo innej poważnej lidze, ale trzeba się starać. Może czasami to nie wychodzi do końca, tutaj dobrym przykładem jest Mikołaj Łopuski, to jest gość, który chce byś hokeistą. Grzegorz Pasiut też powinien wyjechać, próbował w Szwecji, nie udało się, miał pecha, ale takich ludzi trzeba szukać do reprezentacji. W Lublanie, tacy zawodnicy jak Malasiński, Rzeszutko, czy nawet Drzewiecki swoją postawą udowodnili, że chcą coś osiągnąć. Było po nich widać chęć rozwoju, gonili od początku do końca, wypruwali flaki i takiej gry nam potrzeba. Nie oszukujmy się, nie mamy gwiazd, które są w stanie zrobić wynik kadrze. Mamy przeciętnych zawodników, których jedyną szansą jest tzw. team effort, ale żeby gra zespołowa wyglądała w porządku, to każdy musi dać z siebie wszystko na lodzie.
Może niektórzy zawodnicy nie czuli się najlepiej fizycznie, może zostały popełnione jakieś błędy w przygotowaniach, może nie dostrzeżono, że jeden zawodnik potrzebuje więcej odpoczynku, a inny treningu, bo poziom zawodników był bardzo nierówny, ale niektórzy niczego do tej drużyny nie wnosili.
Jedyne wyjście dla nas, to szkolenie młodzieży, czy to się komuś podoba, czy nie. Tylko dobra praca z młodzieżą i odpowiednia selekcja, czyli zatrudnienie odpowiednich trenerów, co powinno już dawno nastąpić, da efekty, bo dla przykładu obrońcy węgierscy czy słoweńscy byli od nas więksi, a u nas zupełnie nie patrzy się na wzrost i warunki fizyczne. Wystarczy popatrzeć na dane młodzieży, dziwnym trafem nasi zawodnicy są mali. Nie każdy może być Theo Fleury, on był jeden, a u nas nie zwraca się na to w ogóle uwagi.
O pomyśle na reprezentację:
- To nie była najlepsza kadra, na jaką nas stać. Nigdy nie będziemy mieli wszystkich najlepszych zawodników w kadrze, bo jeden ma kontuzję, inny sprawy rodzinne, a ktoś rezygnuje. Może trzeba zrobić grubą kreskę, odciąć się od zawodników, na których chcielibyśmy opierać grę reprezentacji, ale oni w niej grać nie chcą i stawiać na młodych.
Wiem, że trener Pysz, który zostanie na kolejny sezon, bo tak deklarował prezes Ingielewicz, ma plan, żeby podziękować starszym zawodnikom. Nie wszystkim, bo są tacy, jak Leszek Laszkiewicz, którzy w tej kadrze grać chcą i grać powinni, bo mimo, że ten turniej mu za bardzo nie wyszedł i nie czuł się za dobrze, o czym sam mówił, to dalej jest najlepszym naszym hokeistą. Ale generalnie stawiamy na młodych, poświęcamy jeden, dwa turnieje, żeby ograć zawodników, którzy przez najbliższe lata mogliby grać w tej reprezentacji.
Nie będziemy juz myśleć, że mógłby grać Parzyszek, Łabuz, bo nawet Andrzej Szubert mógłby, gdyby mu się chciało. Nie będzie nigdy wyników, jeśli występować w niej będą zawodnicy, którzy mają dwa tygodnie wolnego i „może zagrają w kadrze”. Droga odmładzania na pewno nie zakończy się gorszym wynikiem, niż gdybyśmy cały czas próbowali grać tzw. najlepszymi. Trzeba odsiać tych, którzy chcą, od tych, którzy tylko troszkę chcą. Skończmy z utyskiwaniem na to, że jakiś trzydziestoparoletni zawodnik odmówił gry w reprezentacji.
Pewna baza już jest, myślę, że siedemdziesiąt procent zawodników z MŚ chce występować w reprezentacji. Jest kilku młodych obrońców, jak Kotlorz, który miał nierówne mecze w Lublanie, ale ma perspektywy i można na niego stawiać. Tak samo na Dutkę, który zagrał w miarę poprawnie. Są Malasiński, Rzeszutko, Łopuski, czy nawet Kolusz, który jest jeszcze w miarę młody i może się odbić, choć zawiódł na tym turnieju i był jakiś nieobecny, sprawiał wrażenie człowieka nie do końca przekonanego do gry. Do tego dołożyć tych, którzy mieli gorszy sezon, ale już w kadrze grali, jak Kowalówka, czy Urbanowicz. Wypadli obrońcy i centrzy - Zapała i Słaboń, którzy myślę w tej kadrze chcą dalej i mogą grać.
Natomiast nie zmienia to podstawowego problemu dotyczącego rozwoju młodych zawodników. Trzeba poprawić to źródło i doprowadzić się do tego, że co sezon kilku zawodników będzie dochodzić do drużyny, bo za mało jest świeżej krwi. Jeśli co roku z kadry młodzieżowej dochodziłoby po jednym, dwóch zawodników, to można by wtedy zrobić bazę sześciu, siedmiu piątek i zabezpieczyć się przed kontuzjami, czy innymi zdarzeniami. Trener Pysz chce to zrobić, chce mieć bazę zawodników, których będzie na bieżąco kontrolował.
Choć nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, Nie może być tak, że Podhale, które zdobyło tytuł jest bankrutem, bo to gdzieś siedzi w głowach hokeistów i zawodnicy na turnieju mistrzowskim zastanawiają się, co się z nimi stanie, zamiast grać.
O nadziejach na przyszłość:
- Następny sezon bez Olimpiady będzie szansą na sprawdzenie większej ilości zawodników, także tych, którzy jeszcze w kadrze nie grali, bo nawet jak kibice będą się oburzać to nie ma innego wyjścia, musimy się przekonać, czy Ci zawodnicy są w stanie się odnaleźć z silniejszym przeciwnikiem. Taka Cracovia w lidze nie miała zbyt wielu problemów, ale jak pojechała na Puchar Kontynentalny i przegrała z Salzburgiem 5:2, a mogła wyżej, to zawodnicy byli w szoku, że tak szybko można jeździć przez sześćdziesiąt minut. I takich spotkań, z tak silnym rywalem brakuje.
Ze względu na położenie geograficzne musimy liczyć na siebie. Do Austrii jest za daleko, nawet, jeśli dostaniemy zaproszenie, to nie ma możliwości, żeby tam grać, Ci zawodnicy byliby cały czas w podróży. Głosy o lidze białoruskiej też się nie sprawdzą, odległości porównywalne, ale w Austrii są przynajmniej autostrady. Słowacy i Czesi nie chcą o nas słyszeć i im się nie dziwię.
Nie lubię narzekać i nie chcę narzekać na tą kadrę, chciałbym widzieć jakieś drobne postępy. Jeśli w tym roku grali czysto, to chciałbym, aby w przyszłym też się tak prezentowali. Myślę, że pomysł Wiktora Pysza stawiania na młodych i wariant, żeby było ich więcej niż kadra potrzebuje, to jest dobre rozwiązanie, mamy alternatywę na wypadek kontuzji. Nawet, kosztem słabszych wyników w przyszłym sezonie, bo w którąś stronę musimy pójść. Nie gwarantuje to sukcesów, ale będziemy przynajmniej wiedzieli, że Ci ludzie jadą tam po to, żeby oddać zdrowie, a nie po to, żeby się bawić.
0 razy skomentowano :
Prześlij komentarz
Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)