sobota, 31 lipca 2010

Europejski casting

Jak grzyby po deszczu w naszym kraju powstają spółki sportowe. Ale to wcale nie koniec postępu - w Toruniu okazało się, że to jeszcze za mało i do szukania zawodników wykorzystano internet. I niech ktoś spróbuje zarzucić, że jesteśmy w tyle - takie działania stawiają naszą ligę w pierwszym rzędzie, to Polacy wszak
wyznaczają kierunek.

A to nie pierwszy taki przypadek nad Wisłą, w ten sposób Unia też próbowała uzupełnić kadrę, można więc mówić o naszej polskiej specjalności. W innych, zostających w tyle krajach, to nie zawodnik szuka klubu przeglądając strony www. Za pracą rozgląda się za niego agent i to bynajmniej nie za pośrednictwem portali. Przynajmniej jeżeli mówimy o zawodowcach, a chyba w zawodowej lidze (do jakiej miana aspirujemy?), tylko tacy zawodnicy powinni znajdować zatrudnienie. Na zagranicznych forach można co jakiś czas znaleźć młodych zawodników, których ciekawość gna poza granice własnej ojczyzny, ale ciężko nazwać takich graczy zawodowcami. Ogłoszenia klubu jednak nigdy nie rzuciły mi się w oczy. 

Jak widać jednak potrzeba jest matką wynalazków i całkiem prawdopodobne że z tego castingu w Toruniu ktoś wyląduje. Postępowanie klubu świadczy o tym, że rynek hokejowy w naszym kraju jest już tak płytki, że wymaga nieszablonowych działań. Czy za parę lat do tego stopnia nie będzie komu uganiać się za krążkiem, że Unia zwróci się o pomoc do prawie 50-letniego Waldemara Klisiaka? Jeśli nic się nie zmieni, to wcale nie będzie takie niemożliwe jak nam się dzisiaj wydaje - czy kilka lat temu ktoś pomyślałby, że polskie kluby będą wykorzystywać ogłoszenia internetowe?


Wg Nowości zainteresowanie wykazała ponoć nawet gwiazda HC Nový Jičín (czeska 3. liga) Lukáš Bacul, a bramkarz Ondřej Raszka, który również wysłał CV jest już zawodnikiem KTH Krynica. Czyli jednak są w mocniejszych hokejowo państwach zawodnicy, dla których polski kierunek wydaje się na tyle atrakcyjny, że nie przeszkadza im nawet sposób nawiązania kontaktu z naszymi klubami.


Przerażające jest jednak coś innego.
A co, jeśli castingowcy zamiast stanowić tło, będą grać w lidze pierwsze skrzypce, a zagraniczny półamator ustawi w kącie miejscowe gwiazdy, pokazując im prawdziwe miejsce w szeregu i ośmieszając nasz system szkolenia? Czy doczekamy się upokorzenia, po którym, jedyne co zostanie, to spakować walizki i wyjechać tam, gdzie nawet amatorzy potrafią grać w hokeja?

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)