piątek, 15 października 2010

PLH: GKS Tychy - Cracovia Kraków (11 kolejka)

Z powodu kontuzji i chorób u tyszan zabrakło jednej piątki, a tacy zawodnicy jak Csorich, Galant czy Sobecki zagrali, choć nie byli w pełni sił. Wicemistrz kraju perfekcyjnie wykorzystał osłabienia personalne gospodarzy i jako pierwszy wyjechał z Tychów w glorii zwycięzcy, choć przez dobrą grę Šimíčka, musiał drżeć o wynik do syreny końcowej.


Ze zbyt dużym respektem dla przeciwnika podeszły do meczu obie ekipy, dlatego ofensywnych poczynań było niewiele, żeby nie powiedzieć wcale i gdyby nie bramka Šimíčka, zdobyta po indywidualnej akcji Woźnicy, który położył Radziszewskiego, a niecelnie uderzony krążek trafił do Czecha, oraz wjazd przed bramkę Dvořáka, po którym Sobecki szukał krążka już w siatce, można by było zapomnieć, że mecz się zaczął.

Druga tercja okazała się obfitsza w podbramkowe spięcia, ale poprzednia odsłona była tak nudna, że niewiele potrzeba było, by powyższe stwierdzenie uczynić prawdziwym. Swoje okazje mieli Wołkowicz, lecz przestrzelił, oraz dwukrotnie Galant, który dwa razy tylko "skubnął" Radziszewskiego.
Goście z kolei postraszyli bramkarza miejscowych za sprawą Daniela Laszkiewicza, którego w pojedynek sam na sam wypuścił z własnej niebieskiej Kłys. Było to ostrzeżenie, które zwiastowało nieszczęście. Przed końcem tercji Sobecki pokazał, że ma też smykałkę do baseballa i tańczący na bramce krążek posłał na siatkę ochronną. Zamiast home runa musiał zadowolić się dwoma karnymi minutami, które zaledwie po 30 sekundach goście zamienili na gola - tyska obrona nie potrafiła przepchnąć starszego z braci Laszkiewiczów, który utrzymał krążek między łyżwami i zagrał wzdłuż bramki do Pasiuta, a ten doprowadził do wyrównania.

Kiedy na początku trzeciej tercji GKS przycisnął, a Woźnica nie wykorzystał okazji wydawało się, że tyszanie odzyskają prowadzenie. Stało się jednak inaczej - goście grali płynniej i przede wszystkim skuteczniej. W 44 minucie błąd we własnej tercji popełnił Csorich zagrywając krążek do Dvořáka, który rozegrał gumę z partnerami i na koniec wpakował ją do siatki. Kilka minut później zrobiło się już 3:1, po zagraniu ze skrzydła Martynowski umieścił krążek pod poprzeczką.
Tyszanie zrozumieli, że wynik im ucieka i ruszyli do ataku. Sygnał do zmiany w grze dał niezawodny Šimíček, który sam "rozegrał" przewagę za nic mając to, że między nim, a bramkarzem jest jeszcze Noworyta. Swoją bramką obudził kolegów i publiczność, która już dawno tak głośno nie dopingowała ulubieńców. Gospodarze szarpali, Cracovia nie pozostawała dłużna, dlatego, choć po meczu drugi trener GKS-u narzekał, że w miarę upływu czasu jego zawodnicy tracili siły, końcówka była najlepszą częścią spotkania. Mimo wycofania przez tyszan bramkarza, krążek nie zdążył już wpaść do siatki i przyjezdni mogli odetchnąć z ulgą, sprawiając przy okazji, że GKS spadł w tabeli na trzecie miejsce.

11 kolejka, 15.10.2010

GKS Tychy - Cracovia Kraków
2:3 (1:0; 0:1; 1:2)

1-0 (16:27) Šimíček - Woźnica - Bagiński
1-1 (38:11) Pasiut - L. Laszkiewicz - D. Laszkiewicz (w przewadze 5/4)
1-2 (43:02) Dvořák - Kostuch - Prokop
1-3 (46:47) Martynowski - Kostuch - Prokop
(w przewadze 5/4)
2-3 (48:46) Šimíček (w przewadze 5/4)

Odśwież stronę (F5) jeśli diagram się nie pojawi.

Widzów: 1800.
Strzały: 34 - 33 (8:9, 15:10, 11:14).
Kary: 8- 14 min.
Sędziowali: Kępa - Pilarski, Bucki.

GKS: Sobecki (2, do 59:19); Sokół - Jakeš (2), Kotlorz - Gonera, Wanacki (2) - Csorich, Mejka; Bagiński - Šimíček - Woźnica, Witecki (2) - Banachewicz - Vítek, Wołkowicz - Garbocz - Krzak, Galant.
Trener: Jiří Šejba.


Cracovia: Radziszewski; Kozak - Kłys (2), Landowski - Noworyta, Šimka (2) - Prokop, Guzik - Dulęba; L. Laszkiewicz - Pasiut - D. Laszkiewicz (2), Piotrowski - Słaboń (4) - Biela, Martynowski (2) - Dvořák - Kostuch (2), Witowski - Rutkowski - Łopuski.
Trener: Rudolf Roháček.


O meczu napisali: Mecz pokazali: Protokół:

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)