niedziela, 17 kwietnia 2011

Podsumowanie - GKS Tychy w sezonie zasadniczym, a w play-off

Czas na ostatnią część drużynowego podsumowania sezonu. Ponownie w formie do jakiej ostatnio przywykliście - animowanych wykresów. Tym razem przyjrzymy się poszczególnym etapom rozgrywek PLH w wykonaniu drużyny z piwnego miasta.
Na pierwszy ogień w nawiązaniu jeszcze raz do finałowego przeciwnika, możecie zobaczyć jak wypadł tyski play-off na tle Cracovii.
Oczywiście wysokie i szybkie zwycięstwo mistrzów kraju odbiło się niekorzystnie na statystykach. W dół poleciał zwłaszcza procent wygranych na wyjeździe - z 75 do 50 (żadnej wygranej w Krakowie), a w górę średnia traconych goli (z 2 do 3).

GKS rozegrał w p-o dwa mecze więcej, ale mniej wygrał. Nieco ponad połowę i niewielkie znaczenie miał fakt, czy grał u siebie, czy na wyjeździe. Natomiast Pasy wygrywały 4 na 5 spotkań, i porażek doznawały tylko na wyjazdach.
Przy średniej strzelonych/straconych bramek przepaść jest ogromna, zwłaszcza jeśli pamiętamy, że to dwie najlepsze drużyny w kraju.
Hokeiści z Małopolski grali czyściej w przekroju całego play-off, ale w finale to oni częściej faulowali (71 do 54 karnych minut). Jak wczoraj wspominaliśmy, ilość zdobytych/straconych goli w czasie gry w przewagach jest równa, różnica na wykresie bierze się stąd, że Cracovia dużo lepiej radziła sobie z uszczuploną obroną i lepiej rozbijała ataki liczniejszego przeciwnika we wcześniejszych rundach, niż srebrni medaliści.
Do finałów GKS wygrał także wszystkie spotkania, w których pierwszy dawał sobie strzelić bramkę. Później było już gorzej, bo wszystkie spotkania w walce o złoto zaczynały się od odrabiania strat, a udało się to tylko raz. Dzięki temu, na pocieszenie tyszanom zostaje fakt, że wygrali w tegorocznych play-off po karnych, czego zdobywcy złota powiedzieć nie mogą.
Jeśli chodzi o porównanie między sezonem zasadniczym i p-o, to widać, że ten tyszanom niezbyt wyszedł. Nie wygrali już tylu spotkań, bilans bramkowy jest ujemny, skuteczność (na którą uwaga zwracana była jeszcze przed pierwszymi finałowymi potyczkami) okazała się jeszcze słabsza, niż w ciągu ostatnich miesięcy. Średnio było więcej kar, natomiast lepsza koncentracja w osłabieniach i przewagach pozwoliła uniknąć takiej liczby straconych bramek w przewadze i osłabieniu (zwłaszcza te drugie osiągi były zawstydzające).

Koncentracji brakowało natomiast w utrzymaniu prowadzenia. Wynik 89% z sezonu zasadniczego był godny podziwu. 50% w p-o już nie. Co ciekawe zupełnie inaczej pojedynek toczył się, gdy to GKS pierwszy tracił gola. Co prawda finał pogorszył sprawę, lecz i tak trójkolorowi radzili sobie lepiej, niż gdy walczyli o miejsce w tabeli. W efekcie wygrali w p-o więcej spotkań "przegranych", niż tych "wygranych".
Utrzymali natomiast tendencję, wg której na podstawie wyniku pierwszej tercji można było typować końcowego triumfatora - tylko raz zespół, który prowadził po 20 minutach zjeżdżał pokonany (i był to niestety GKS w pierwszym meczu w Oświęcimiu).
Dodatkowo ani razy Ślązacy nie potrafili odwrócić losów spotkań, w których na przerwę przed tercjami zjeżdżali z pochylonymi głowami (3 pierwsze i 4 drugie tercje).
Wniosek z powyższych statystyk jest taki, że albo od razu udawało im się odrobić straty, albo wcale. Konsultacje w szatni w sezonie niewiele pomagały, a w play-off, gdzie tym bardziej jest to potrzebne, jeszcze przeszkadzały (spadek utrzymania prowadzenia widoczny poniżej).

0 razy skomentowano :

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się, masz uwagi, a może zauważyłeś jakiś błąd?
Proszę, zostaw komentarz :)